< NIEDZIELNE LATTE >
Niedzielne poranki mają w sobie coś magicznego. W odróżnieniu do sobotnich zawsze są takie ( przynajmniej w moim wydaniu): leniwe i powolne, ciepłe o zapachu kawy. I za to własnie je lubię, za to ,że nie muszę się nigdzie śpieszyć, że mogę bez wyrzutów sumienia oddać się tym chwilom spokoju tylko dla mnie. Poranne latte rozpieszcza moje podniebienie...
Za oknem powrót zimy, troszkę to przygnębiające, po tych ostatnich kilku dniach pięknego, już wiosennego słońca, wciąż chce się go jeszcze i jeszcze.
Ja usiądę tu i cierpliwie na Nią poczekam ...popijając moje delikatne latte.
Poniżej dla ocieplenia tej niedzielnej, dość zimowej atmosfery, foto relacja z pierwszego słonecznego marcowego weekendu.